ADHD- 10 pytań i odpowiedzi. Psycholog wyjaśnia ADHD

Wszystko, co chcesz wiedzieć o ADHD (i spektrum autyzmu), ale boisz się zapytać – 10 pytań, które słyszę najczęściej jako psycholog

ADHD to nie tylko nadruchliwość i problemy z koncentracją. To także perfekcjonizm, przeciążenie, maskowanie objawów, a często – ogromne poczucie wstydu i frustracji. Przez lata postrzegaliśmy ADHD głównie przez pryzmat „niegrzecznego chłopca z podstawówki”, który nie potrafi usiedzieć w ławce. Dziś wiemy, że obraz ten jest nie tylko uproszczony, ale też krzywdzący – zwłaszcza dla kobiet, dziewczynek i dorosłych, którzy przez dekady nie rozumieli, co tak naprawdę się z nimi dzieje.

Sprawdź—> Terapia dla osób z ADHD online

Jako psycholog na co dzień spotykam się z pytaniami, które powtarzają się niemal u każdego: „Czy to możliwe, że mam ADHD, mimo że nigdy wcześniej nikt o tym nie wspominał?”, „Czy to normalne, że czuję się przytłoczony nawet wtedy, gdy wszystko powinno być w porządku?”, „A może to tylko stres? A może jestem po prostu leniwy?”.

W tym artykule zebrałem 10 najczęstszych pytań dotyczących ADHD i spektrum autyzmu – tych, które zadają mi moi pacjenci, uczestnicy szkoleń i obserwatorzy w mediach społecznościowych. Odpowiadam na nie bez medycznego żargonu, szczerze i bez ściemy – tak, jak sam chciałbym kiedyś przeczytać, gdy wszystko jeszcze było jedną wielką niewiadomą.

Sprawdź—> Diagnoza ADHD online+ opinia

Jeśli czujesz, że coś w Twoim funkcjonowaniu nie pasuje do tego, jak „powinno być” – przeczytaj. Być może to będzie początek odpowiedzi, których tak długo szukałeś.

1. Czym jest ADHD i dlaczego nasze wyobrażenie o ADHD jeszcze do niedawna ograniczało się do nadpobudliwego chłopca, który nie może wysiedzieć w szkolnej ławce?

Odp: ADHD to nie tylko problem z nadpobudliwością – to złożone zaburzenie neurorozwojowe, które wpływa na uwagę, kontrolę impulsów i regulację emocji. Najprościej mówiąc, to mózg, który działa na innych falach. Czasem szybciej, intensywniej – ale też chaotyczniej.

I choć może nam się wydawać, że ADHD to po prostu mały, biegający po klasie chłopiec, w rzeczywistości wygląda to zupełnie inaczej. Dlaczego więc właśnie taki obraz się utrwalił? Bo przez lata większość zgłoszeń do poradni psychologiczno-pedagogicznych dotyczyła chłopców – uczniów, którzy przeszkadzali na lekcjach, byli „niegrzeczni”, trudni w wychowaniu.

A dziewczynki? Te, które odpływały w myślach, rysowały w zeszycie, obgryzały paznokcie, wyrywały włosy? One były nazywane „nieśmiałymi”, „rozmarzonymi” albo – moje ulubione – „zbyt emocjonalnymi”. Dorośli z ADHD? Jeszcze niedawno praktycznie nie istnieli w naszej świadomości. A przecież z ADHD się nie wyrasta – ono po prostu zmienia swoją twarz.

Dziś wiemy, że ADHD to problemy z organizacją, prokrastynacją, wiecznym odkładaniem zadań, niecierpliwością i frustracją wynikającą z tego, że czujemy, jakbyśmy zawodzili wszystkich wokół. Ale gdy spojrzymy na ADHD szerzej, zobaczymy tam też mnóstwo kreatywności, zacięcia w dążeniu do celu (gdy naprawdę nam na czymś zależy), empatii i nieszablonowego myślenia. Naszym zadaniem jest nauczyć się to zauważać i wykorzystywać na co dzień.

2. Czy ADHD to „moda”, czy po prostu nauczyliśmy się je lepiej rozpoznawać?

Odp: Nie powiedziałbym, że ADHD to moda. Bardziej – że temat ADHD częściej pojawia się w przestrzeni publicznej, bo wreszcie zaczynamy rozumieć, jak różnorodne mogą być jego objawy i jak bardzo przypominają inne trudności. ADHD „eksplodowało” medialnie również dlatego, że wiele osób nie zostało zdiagnozowanych w dzieciństwie.

Skoro przez lata uważano, że ADHD mają tylko dzieci – a najlepiej te biegające po klasie – wiele osób nie dostało odpowiedniego rozpoznania. A dziś, kiedy trafiają na diagnozę, podstawowym kryterium jest właśnie wykluczenie innych zaburzeń: depresji, zaburzeń lękowych, spektrum autyzmu, OCD czy PTSD – które mogą wyglądać podobnie.

Więc nie, to nie jest moda. Zwłaszcza jeśli mówimy o diagnozowaniu – tutaj jako kraj nadal jesteśmy daleko w tyle, nawet w porównaniu z innymi krajami europejskimi, nie wspominając już o Stanach Zjednoczonych.

3. Jak wygląda ADHD u kobiet, a jak u mężczyzn – i dlaczego kobiety są diagnozowane później?

Odp: U kobiet ADHD częściej objawia się w postaci trudności z koncentracją. Towarzyszy im wewnętrzny chaos, natłok myśli – a nie „rozbiegane nogi”. Dziewczynki nie biegają po klasie, nie biją się z rówieśnikami – bo przecież „tak nie wypada”. One w milczeniu zmagają się z nadmiarem bodźców, emocjami i poczuciem winy, że „nie ogarniają życia” tak, jak inne kobiety.

U mężczyzn z kolei częściej dominuje hiperaktywność – czyli zachowania, które są widoczne, głośne i trudne do przeoczenia. Kobiety z ADHD bywają rozkojarzone, zapominalskie – a przez to latami pozostają niezdiagnozowane, słysząc w zamian: „jesteś leniwa”, „przewrażliwiona”, „nieogarnięta”.

Diagnozujemy kobiety później, bo od małego uczą się dopasowywać do oczekiwań. Uczą się skutecznie maskować objawy. A chłopcy częściej mają też zaburzenia opozycyjno-buntownicze, których po prostu nie da się przeoczyć.

Każda osoba z ADHD jest inna. Objawy się przenikają. Nawet jeśli chłopiec nie był nadruchliwy, mógł mieć trudności z koncentracją, emocjonalnością. Dlatego tak ważne jest, by być uważnym w procesie diagnozy. A jeśli masz wątpliwości, czy się na nią zgłosić – nie czekaj. Gwarantuję Ci, że po przejściu tego procesu wiele rzeczy wreszcie się ułoży.

4. Jak wygląda życie w parze, gdy jedna osoba ma ADHD, a druga nie – jakie są najczęstsze punkty zapalne i jak osoby neurotypowe mogą lepiej zrozumieć osoby neuroatypowe?

Odp: Takie życie może być naprawdę ciekawe i szczęśliwe. To trochę jak wspólna podróż, ale każdy z partnerów ma inną nawigację. Jedna osoba działa zadaniowo, logicznie, według planu. A druga przeskakuje między tematami, czuje wszystko intensywniej, potrzebuje bodźców, zmian, swobody.

Na początku ta różnorodność może być fascynująca. Ale z czasem pojawia się sporo frustracji.

Najczęstsze punkty zapalne? Chaos. Zmienność nastroju. Zapominanie o ustaleniach. Trudności z zarządzaniem czasem. Impulsywność, która potrafi nieźle zirytować. Partner osoby z ADHD często czuje, że cały ciężar organizowania życia spada właśnie na niego – bo to on musi o wszystkim pamiętać. A osoba z ADHD? Czuje wyrzuty sumienia, złość na siebie i głęboko ukrytą myśl: „znowu zawiodłem”.

I tak tworzy się błędne koło: jedna strona czuje się przeciążona, druga – beznadziejna. Dlatego tak ważna jest rozmowa, zrozumienie i świadomość tego, jak działa mózg osoby z ADHD. A także ustalenie wspólnych strategii, które nie opierają się na pretensjach, tylko na realnych potrzebach obu stron.

View over shoulder employer listen applicant at job interview online

Psychoterapia online może być niezwykle pomocna, ponieważ zapewnia dostęp do specjalistycznego wsparcia bez względu na miejsce zamieszkania czy tryb życia. Daje możliwość rozmowy z terapeutą w bezpiecznej, znanej przestrzeni — co często ułatwia otwartość i komfort. Dla wielu osób to także oszczędność czasu i większa elastyczność, dzięki której łatwiej wprowadzić terapię do codziennego harmonogramu. Współczesne badania pokazują, że skuteczność terapii online jest porównywalna z terapią stacjonarną.

5. Czy ADHD to zawsze rozkojarzenie i impulsywność – czy może też perfekcjonizm i przeciążenie?

Odp: Tak! To jest właśnie ta mniej znana, ale bardzo realna twarz ADHD.

Osoby z ADHD doskonale wiedzą, że czegoś im „ucieka”, że nie zawsze dowożą to, co obiecali. Dlatego z czasem zaczynają nadmiernie kompensować – budują w sobie perfekcjonizm. Robią listy zadań, planują wszystko w najdrobniejszych szczegółach, a kiedy coś się nie uda – czują jedynie rozczarowanie sobą i ogromną wewnętrzną porażkę.

Umysł ADHD-owca pracuje bez przerwy. Ciągle analizuje, wraca do przeszłości, przewiduje, reaguje emocjonalnie. To trochę jakby ktoś puścił Ci jednocześnie pięć podcastów na różne tematy. A Ty musisz być „ogarnięty”, produktywny, „normalny”.

Więc czasem osoba, która na zewnątrz wygląda na poukładaną i skuteczną, wewnętrznie ledwo trzyma się w pionie. I to jest coś, co trzeba zauważać i o czym trzeba mówić.

6. Dlaczego tak wiele osób dowiaduje się, że mają ADHD dopiero po trzydziestce?

Odp: Jak ja chodziłem do podstawówki, w mojej klasie był jeden chłopiec z diagnozą ADHD. Jeden na dwadzieścia pięć osób. Jego zachowanie – naprawdę skrajne – stało się „wzorcem” tego, jak wygląda ADHD. Bo on faktycznie biegał po klasie, wydawał dźwięki, ciągnął dziewczynki za włosy… I przez lata tylko takie zachowania były brane pod uwagę.

Problem w tym, że to tylko jeden z możliwych obrazów klinicznych ADHD. Wiele osób po prostu nie wpisało się w ten szablon – i nie dostało wsparcia, którego potrzebowały. Większość z nich wypracowała własne strategie radzenia sobie. I przez jakiś czas to działało – jakoś się żyło.

Ale potem przychodzi dorosłość. Rodzina, praca, kredyt, dzieci, codzienne obowiązki. Stres rośnie, napięcie rośnie, a stare strategie przestają wystarczać. Objawy, które wcześniej były w tle, nagle stają się nie do zniesienia. I wtedy pojawia się pytanie: „czy to możliwe, że mam ADHD?”.

Często odpowiedź brzmi: tak. I to wcale nie znaczy, że wcześniej tych objawów nie było – po prostu nikt nie zwracał na nie uwagi. Albo nie było języka, by je nazwać.

7. A co z autyzmem? To też ostatnio gorący temat. Czy to możliwe, że wiele osób jest w spektrum i nawet o tym nie wie?

Odp: Spektrum autyzmu to także zaburzenie neurorozwojowe – więc ma wiele wspólnego z ADHD. I tak, możliwe, że wiele osób żyje w spektrum autyzmu i o tym nie wie. Bo przez lata nie mieliśmy odpowiednich narzędzi, by to rozpoznać. Nie mieliśmy też języka, by o tym mówić.

Starsze pokolenie często mówi: „za moich czasów nie było żadnych spektrów”. No nie było – bo nikt nie potrafił ich rozpoznać. Jak dziadek pokłócił się z babcią, to wychodził z domu na trzy dni – i tyle. A babcia, która nigdy nie chciała chodzić do sklepu, „bo ludzie”, wysyłała wnuczka. Dziś wiemy, że to mogły być objawy autyzmu.

Kiedyś to było dziwactwo. Dziś – to coś, co da się zrozumieć i nazwać. I jeśli mamy takie podejrzenia u siebie albo bliskich – warto się temu przyjrzeć. Bo to nie „wymysł” ani „moda”. To realna różnica w funkcjonowaniu, którą można objąć wsparciem.

8. Jakie są subtelne sygnały autyzmu w dorosłości?

Odp: Najczęstszy sygnał? Przytłoczenie w sytuacjach społecznych. Nie dlatego, że ktoś nie lubi ludzi – tylko dlatego, że często nie rozumie zasad, niedopowiedzeń, społecznych kontekstów. Takie osoby po prostu nie czytają między wierszami. I to bywa bardzo wyczerpujące.

Inny sygnał to silna potrzeba przewidywalności, rytuałów, znanych schematów. Np. picie herbaty tylko w jednym konkretnym kubku – i żadnym innym. Albo konieczność robienia zakupów zawsze w tej samej kolejności, w tym samym sklepie, bo inaczej pojawia się niepokój.

Do tego dochodzą nietypowe zainteresowania. Dla osoby z zewnątrz mogą wydawać się dziwne albo obsesyjne. Ale dla osoby w spektrum to coś kojącego, coś, co daje sens i porządek. Może to być np. tworzenie map połączeń kolejowych albo układanie książek w określonej kolejności według autorskich kategorii.

W dorosłości spektrum często przykryte jest zmęczeniem, wypaleniem i depresją – bo przez całe życie te osoby próbują dopasować się do reguł, których nie rozumieją. I to kosztuje je ogromną ilość energii psychicznej.

9. Czy to prawda, że ADHD jest dziedziczne? Jeśli np. ja mam ADHD, to czy któreś z moich dzieci też będzie je mieć?

Odp: Tak, ADHD ma bardzo silny komponent genetyczny. Szacuje się, że dziedziczność wynosi od 70 do nawet 80%. To jedno z najbardziej dziedzicznych zaburzeń neurorozwojowych.

Jeśli więc masz ADHD, istnieje spore prawdopodobieństwo, że Twoje dziecko też je może mieć. Oczywiście nie jest to reguła – geny to jedno, a środowisko, temperament i inne czynniki też mają wpływ. Ale warto być czujnym. Zwłaszcza jeśli pojawiają się typowe sygnały, takie jak: trudności z koncentracją, silna emocjonalność, impulsywność czy nadruchliwość.

Nie chodzi o to, żeby się z góry „nastawiać” na diagnozę – tylko o świadomość i uważność. Bo im szybciej dziecko dostanie odpowiednie wsparcie, tym większa szansa, że nie wyrośnie z myślą, że „jest leniwe”, „głupie” albo „trudne”.


10. Osoby z ADHD często mają tzw. „czasową ślepotę” – czyli nie czują upływu czasu. Jak lepiej sobie z tym radzić? Czy są jakieś techniki, które pomagają nie zawalać terminów i nie spóźniać się na spotkania?

Odp: Oj tak – problem z poczuciem czasu to klasyka ADHD. Albo ktoś się spóźnia, albo jest godzinę za wcześnie. A jeszcze częściej – nie wie, ile dane zadanie w ogóle mu zajmie.

Co mi pomogło? Zmiana sposobu planowania. Zamiast zapisywać w kalendarzu ogólne zadania typu „napisać opinię”, zacząłem wpisywać konkretne bloki czasowe: np. „od 9:00 do 9:30 piszę opinię psychologiczną”. Dzięki temu nie tylko wiem, co mam zrobić – ale też kiedy i jak długo.

Druga rzecz, która robi robotę, to technika 10 minut teraz. Ustawiam stoper na 10 minut i zaczynam działać. Nie muszę zrobić wszystkiego – wystarczy, że zacznę. Zwykle po 10 minutach jestem już „w trybie” i lecę dalej. Ale jeśli po 10 minutach nie dam rady – też OK. Najważniejsze, że spróbowałem.

I wiem, co teraz myślisz – „już to próbowałem, nie działa”. Ja też tak miałem. Aż w końcu przyszedł moment, kiedy naprawdę wziąłem odpowiedzialność za swoje życie. I wtedy to zaczęło działać. Więc jeśli masz ADHD i to czytasz – spróbuj jeszcze raz. Ale tym razem – naprawdę.

BONUS 11. Brak diagnozy w dzieciństwie sprawia, że dorośli z ADHD często tworzą o sobie narrację: „jestem leniwy”, „mam słabą wolę”, „ciągle coś zawalam”. Jak to wpływa na poczucie własnej wartości?

Odp: To niestety bardzo częsty scenariusz. Kiedy całe dzieciństwo słyszysz, że jesteś „nieogarnięty”, „leniwy”, „za bardzo się przejmujesz” – zaczynasz w to wierzyć. I potem jako dorosły powtarzasz sobie dokładnie to samo, tylko w ciszy: „znowu zawaliłem”, „wszystko przez moją słabość”, „jestem beznadziejny”.

Jest sporo badań, które pokazują, że osoby z ADHD mają wyraźnie niższe poczucie własnej wartości. Bo ciągle są w rozdarciu między tym, czego się od nich oczekuje, a tym, co faktycznie są w stanie zrobić. I ten rozdźwięk boli. Z czasem przyjmują rolę „tej osoby, która zawodzi”. A przecież to nie jest prawda.

Dlatego tak ważna jest diagnoza. Ale nie tylko po to, żeby mieć „etykietkę”. Tylko po to, żeby odzyskać narrację o sobie. Przestać się biczować. I zacząć rozumieć, że mózg działa inaczej – a to oznacza inne potrzeby, inne sposoby działania, inne ścieżki do sukcesu.

Przeczytaj pozostałe artykuły

Dodaj komentarz

Newsletter

Zapisz się na bezpłatny newsletter, otrzymuj powiadomienia o najnowszych wpisach oraz odbierz prezent!

Pozostałe artykuły

Potrzebujesz wsparcia?
Zapisz się na konsultację online i zrób krok w kierunku zdrowia psychicznego.